Komoda & Amiga plus
Magazyn użytkowników komputerów Commodore

Sam’s Journey

Ten artykuł został opublikowany w numerze 10 magazynu Komoda & Amiga Plus.

Sobota, 20 stycznia
Drogi Pamiętniku, dziś mijają dwa miesiące, odkąd Cię mam. Pamiętam, jaki byłem zły na mamę, gdy mi Cię podarowała. „Będziesz mógł swoje pomysły zapisywać właśnie w nim, Sam”, powiedziała. Pamiętnik?! Dobre sobie! To zajęcie dla bab, a nie dla takiego poważnego mężczyzny, jakim jestem, przecież wyleciały mi już dwa zęby! I mam przebranie pirata z ostrym mieczem! Bardzo Cię przepraszam, Drogi Pamiętniku. Teraz już wiesz, że się myliłem. Bardzo lubię Cię otwierać i zapisywać w Tobie swoje myśli i sekrety.

Czwartek, 22 lutego
Jakiś czas temu pisałem już o dziwnych dźwiękach dochodzących z mojej szafy… wiesz, wtedy gdy była taka ciemna, straszna noc. Rodzice powiedzieli, że mam bujną wyobraźnię, a szafa to po prostu szafa. To nie tak. Tam coś jest. Wczoraj znów słyszałem stukanie, trzeszczenie, wycie wiatru. I poczułem zimny podmuch… Muszę kończyć, mama woła mnie na obiad.

Sobota, 24 lutego
Dzisiejszej nocy zdarzyło się coś okropnego. Obudziło mnie skrzypienie szafy. Zapaliłem nocną lampkę i w tym samym momencie coś włochatego błyskawicznie schowało się za ubraniami, zabierając mój czarny strój wojownika ninja. Wyskoczyłem z łóżka i otworzyłem drugie skrzydło drzwi. Włochate coś zniknęło! A wraz z nim mój strój pirata i astronauty! Pobiegłem po rodziców, ale kiedy z nimi wróciłem, wszystko było na swoim miejscu. Mama przytuliła mnie i powiedziała, że to tylko zły sen.

To nieprawda! Wiem, co widziałem! Dowiem się, co się dzieje za tą straszną szafą i czym była włochata ręka!

Knights of Bytes. Ta nazwa powinna zostać zapamiętana przez Was na długo. Dlaczego? Bo właśnie to studio wydało najlepszą grę na C64. Tak, to nie błąd w druku. Sam’s Journey jest najlepszą grą, jaka kiedykolwiek została wydana na Komodorka.

W tym momencie właściwie już mógłbym zakończyć recenzję tej produkcji. Nie ma znaczenia, czy graliście w 5, czy 50 gier. Czy były to platformówki, strzelaniny, czy przygodówki. Stare, nowe, idealne do speedrunowania czy powolnego delektowania się zawartością. Wszystko jest w tej jednej – Sams Journey.

Bohater może skakać, pływać, wspinać się, podnosić obiekty i nimi rzucać. Przenośne trampoliny pozwalają dostać się na wyższe platformy, a napotkane armaty można wykorzystać jak wyrzutnie dalekiego zasięgu samego siebie. Znajdowane kostiumy dają bohaterowi możliwość uzyskania unikalnych właściwości. Pirat może siekać wrogów mieczem, ninja potrafi się wspinać po ścianach, a astronauta używać plecaka rakietowego. Moim ulubionym jest strój Elvisa.

To jeszcze nie wszystko. Są kryształy do odnalezienia, skrzynie, klucze i przede wszystkim drzwi do innych poziomów. Świat gry jest gigantyczny. Knights of Bytes podają, że jest 27 wieloekranowych poziomów w 14 różnych sceneriach oraz mapy poszczególnych krain.

Od strony technicznej też jest super. Pikselartowa grafika nie przypomina zwyczajnej gry na C64, tylko nasuwa skojarzenia z „poważnymi” tytułami na obecne konsole i komputery. Plansze przesuwają się płynnie, a Sam zawsze jest widoczny i wiadomo, gdzie trafi podczas skoku, spadania czy zmiany ekranu. Projekty wrogów i przeszkadzajek również nie odstają od reszty. Są dobrze przygotowane i przemyślane. Zachwyca wygląd, ruch i atak, przy czym każdy przeciwnik jest inny.

Nie można zapomnieć o muzyce i efektach dźwiękowych. Już od samego intro wita nas wpadająca w ucho i nienużąca melodia. Dalej jest już tylko lepiej. 19 utworów podczas całej gry spowoduje, że każdy znajdzie swój ulubiony. Do oryginalnego wydania Sams Journey dodawana jest płyta CD ze ścieżką dźwiękową, aby rozkoszować się muzyką bez potrzeby uruchamiania Komodorka.

I już na zakończenie wyliczania zalet: po 35 latach od premiery C64 gra zrywa z przeszłością i podąża tropem produkcji na współczesne komputery i konsole. Programiści wyszli z założenia, że granie powinno być przyjemnością, a nie frustracją. Dlatego zaoferowali zapisy stanu gry, punkty kontrolne, do których cofa nas gra, gdy popełnimy błąd, i nielimitowane życia. Oprócz tego, tak jak w najnowszych grach, jest możliwość podkręcania swoich wyników po ukończeniu danego poziomu. Tajne przejścia, różne sposoby ukończenia etapów, ukryte nagrody – wszystko po to, aby przedłużyć przyjemność z obcowania z tym tytułem.

Nie jest to jednak produkcja idealna. Różnorodność przygód Sama, która jest mieszanką rozmaitych, już ogranych wcześniej elementów z innych gier tego typu, dla niektórych może być mało oryginalna. Nie raz i nie dwa można podczas zwiedzania krain wraz z Samem zadać sobie pytanie: „gdzie ja już to widziałem?”. Ale czy w tym przypadku wtórność nie może okazać się cnotą? Otrzymujemy to, co jest już znane i lubiane. Wszystkich Czytelników K&A+ gorąco namawiam do zakupu Sams Journey. Naprawdę warto.

Link do pobrania gry znajduje się na stronie Protovision.

Podziel się tym:

Wolisz papier?

Amiga

TONY – Montezuma’s Gold (Amiga)

Witaj, cyfrowy odkrywco! Rozpocznij pikselową podróż inspirowaną Tony Halikiem, prawdziwym polskim podróżnikiem i filmowcem, którego

C64

TONY – Montezuma’s Gold (C64)

Witaj, cyfrowy odkrywco! Rozpocznij pikselową podróż inspirowaną Tony Halikiem, prawdziwym polskim podróżnikiem i filmowcem, którego

Copyright 2020, Komoda&Amiga Plus